Cukiernia i szpital
Kacper i Magda dotarli po pięciu minutach do
„Cukierni pod pierożkiem z wiśniami”.
–
Mamo, czy kupisz mi lody wiśniowe, karmelowe i orzechowe? - poprosił syn.
–
Oczywiście, a ja wezmę szarlotkę.– odpowiedziała mama.
Po
kilku minutach przyszedł kelner.
–
Co podać? - zapytał.
–
Może dla mnie szarlotkę i ekspresso – powiedziała Magda.
–
Ja poproszę lody wiśniowe, karmelowe i orzechowe – dodał Kacper.
–
Świetny wybór! - zawołał kelner i pobiegł do kuchni.
Tymczasem tata zadzwonił na pogotowie.
–
Dzień dobry, mówi Kazimierz Pałka, czy dodzwoniłem się na pogotowie? -
wyszeptał tata.
–
Tak, gdzie pan jest i co się stało? Ile jest osób poszkodowanych? Jaki jest ich
stan? - wypytywał
lekarz.
–
Jestem na ulicy... Karmelowej, numer domu to... 4, miasto... Bydgoszcz –
powiedział Kazik i
zemdlał.
–
Halo, czy jest tam pan? - zapytał doktor.
Po kilkunastu minutach Kazimierz był już w szpitalu.
Po pewnym czasie mama i syn wrócili do domu, jednak nikogo nie zastali.
Zadzwonili do Kazika, ale ku ich zaskoczeniu telefon odebrał lekarz.
–
Halo, Kazimierz, jesteś tam? - zapytała zaniepokojona Magda.
–
Niestety nie, jestem lekarzem w szpitalu, w Bydgoszczy. Pani mąż jest tutaj! -
usłyszała w słuchawce.
–
Już tam jadę! - wykrzyknęła mama i zakończyła rozmowę.
Po pięciu minutach Magda i Kacper byli już w
szpitalu. A potem…
Tata
szybko wrócił do zdrowia i wtedy całą trójkę zaprosił na lody do „Cukierni pod pierożkiem
z wiśniami”.
z wiśniami”.
Autor: Basia Gwiazda
Pusta
cukiernia
Magda i Kacper doszli
do cukierni i otworzyli drzwi. Wtedy
zobaczyli wielką pustkę. Strasznie się zasmucili. Nie było ani jednego pączka. Mama powiedziała do synka, że mogą pójść na
pizzę.
Nagle Kacper się rozpromienił.
- Pizza to jest to !- wykrzyknął.
Potem mama i Kacper poszli do pizzerii i
zamówili jedzenie. Czekali ledwie 13 minut i je dostali. Wszystko było pyszne.
Uśmiechnięci od ucha do ucha wyszli z restauracji i
poszli do domu.
Po chwili byli już na
miejscu. Tatę nadal trzymał skurcz. Aż zwijał się z bólu. Podobno brał już leki, ale nie pomogły. Magda
zaproponowała, żeby pojechali do
lekarza. Tata nie był zachwycony.
- Może innym razem - powiedział.
Ale mama bała się, że stało mu się coś
złego, bo taki długi skurcz to bardzo
dziwne. Kacper stwierdził, że Magda ma rację.
- Jedziemy i już - zakomenderowała mama, ale
kiedy się odwróciła, zobaczyła,
że tata śpi.
I tak skończyła się
historia o śmiesznej rodzince. :)
Autor: Helena Panfil
Domowe przedstawienie
Tymczasem Magda
z Kacprem zasiedli w pokoju i zaczęli zajadać pączki. Trochę pociekła mi
ślinka, ale pomyślałem, że poczekam aż zjedzą wszystkie pączki i wtedy zacznie
się zabawa.
Do roli konika garbuska
nie musiałem wcale ćwiczyć, gdyż jeszcze trzymał mnie skurcz, a moje plecy
wciąż były wygięte. Moja widownia miała bardzo duży apetyt, gdyż 10 pączków w mig
zniknęło z talerza. Po chwili Magda i Kacper położyli się na tapczanie ciężko
sapiąc z przejedzenia. Poprosiłem Magdę, żeby teraz to ona była kurtyną, a
Kacper jeźdźcem. Zgodzili się bez wahania, nie wiedząc, co ich czeka. Ja, będąc
konikiem, biegałem na czworaka wokół dywanu, wysoko podrzucając jeźdźca Kacpra
na swoim grzbiecie. Co chwila krzyczałem: „Kurtyna w górę, kurtyna w dół!”. Magda z Kacprem nie wytrzymali do końca
przedstawienia, bo ilość zjedzonych pączków nie wyszła im na zdrowie i po
chwili upadli na dywan jak śledzie. Tym razem to ja kazałem zwrócić pieniądze
za przedstawienie i postanowiłem kupić za
nie bilety do ZOO.
Muszę przyznać,
że masaż, jaki zrobił mi Kacper galopując na moim grzbiecie, świetnie złagodził
mój skurcz pleców. Magda z Kacprem uznali, że po takiej uczcie chętnie wybiorą
się ze mną na długi spacer do ZOO. Przy okazji postanowili wprowadzić zakaz
jedzenia podczas przedstawienia teatralnego.
Autor: Rafał Ryfa
Domowe
przedstawienie
Kiedy Kacper z mamą
kanczyli jeść pączki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć, tam
stała ciocia Ania za swoimi dziećmi: Antkiem i Martynką.
- Dzień dobry! - powiedziała ciocia.
- Witaj ciociu! Cieszę się bardzo, że
przyszliście - krzyknął Kacper.
- Widzę, że tu jakiś teatr był, a co to
była za bajka? - dopytywała ciocia.
- Spektakl się nie udał z przyczyn
technicznych. A może teraz wspólnie zagramy jakąś bajkę? - rzekł chłopiec.
- Dobrze - odpowiedział Antek.
- Ja chcę być księżniczką! - krzyknęła
Martynka.
- To może będzie bajka pt. „Księżniczka
na ziarnku grochu”? - zaproponowała mama.
Dzieci
się zgodziły z wielką radości. Od razu pobiegły szukać sobie strojów. Martynka
została księżniczką, Kacperek - księciem, Antek - rumakiem, rodzice królem i królową, a ciocia jednoosobową publicznością. Tym razem kurtyny nie było.
Przygotowania trwały dość długo i głośno. Kiedy nadszedł czas występu zapanowała
cisza i pełne skupienie, dzieci wczuły się w rolę aktorów. Z wielką powagą zagrały
swoje postacie. Ciocia, podobnie jak mama, była bardzo dobrym widzem, co chwilę
biła brawo i coś krzyczała, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Kacper był
zachwycony rolą księcia, momentami zapominał, co ma robić i mówić a wtedy tata
mu podpowiadał. Po skończeniu spektaklu zrobiło się dość późno i tak naprawdę
ciocia Ania zapomniała po co przyszła. Martynka i Antek jeszcze chcieli zagrać kolejną bajkę,
ale niestety musieli wracać do domu.
ale niestety musieli wracać do domu.
- Może następnym razem? - zaproponowała
ciocia.
- Ale kiedy to będzie? - pytał Martynka z
Antkiem.
- Może w sobotę zagramy drugi spektakl,
tylko musimy się zastanowić, jaka to będzie bajkę i przygotować odpowiednie stroje - wspólnie odpowiedzieli rodzice Kacpra.
Dzieci bez
zastanowienia się zgodziły i od razy zaczęły myśleć o następnym spektaklu. Tak rodzinne
spotkanie dobiegło końca. Ciocia Ania z Antkiem i Martynką wrócili do domu, a
Kacperek z tatą zabrali się od razu do porządków. Myślę, że rodzina długo
będzie wspominać udany występ.
Autor:
Wiktoria Hańczyc
***
- Stop !
Chwila odpoczynku ! - powiedział tata.
Kacper zaproponował, żeby cała rodzina
poszła na pączki. Tata nie zgodził się, ponieważ bardzo cierpiał z powodu
skurczu. Oznajmił, iż woli odpocząć w domu na kanapie.
Syn nie dawał
za wygraną i bardzo prosił tatę o wspólny spacer. Ojciec z trudem ubrał się i
powiedział :
- Chodźcie, jestem gotowy !
Uradowany Kacper popędził do kawiarni
z pączkami. Zamówił dla wszystkich z nadzieniem owocowym. Jak cała rodzinka
dołączyła do Kacpra, tata zamówił sobie dodatkowo 2 pączki z nadzieniem
czekoladowym. Po zjedzeniu wszystkich słodyczy ojciec wygiął się w prawo i w
lewo, i powiedział:
- Już nie mam skurczu ! Czuję się
świetnie !
Rodzinka szybko wróciła do domu i
kontynuowała przedstawienie. Gdy spektakl się skończył, widownia biła mocno
brawa, a tata miał uśmiech od ucha do ucha.
Od tej pory,
jak ktoś źle się poczuł, to cała trójka chodziła na pączki z nadzieniem
czekoladowym.
Autor: Julia
Szatkowska
***
Podczas gdy
przygotowywałem się do roli konika Garbuska, Kacper spróbował waniliowego
pączka. Po chwili krzyknął:
- Ale pycha ! Chodźcie spróbować ! Co
za smak !
Najpierw spróbowała ich mama, a potem
tata. Tata po zjedzeniu pączka położył się i nagle odeszły mu wszystkie bóle.
Mama zdziwiła się, że tak szybko wyzdrowiał. Kacper wyznaczył ponownie role,
tym razem był łagodniejszy dla swojego taty. Mama była księżniczką, tata
księciem, a syn smokiem. Rodzinka przygotowała kurtynę z zasłony, którą
obsługiwał ich piesek Czaps .
Teraz wszyscy
byli zadowoleni ze swoich ról. Pod koniec przedstawienia Czaps zerwał kurtynę,
która nakryła mamę, tatę i Kacpra. Wszyscy śmiali się do łez. Po południu
poszli szczęśliwi na wspólny spacer.
Autor: Oliwia
Szatkowska
Domowe przedstawienie
Moja żona widziała, że jestem zmęczony.
Magda powiedziała mi, że pójdzie z Kacprem na plac zabaw, a
ja w tym czasie odpocznę. Czułem się zrelaksowany. Wziąłem prysznic,
przeczytałem gazetę, obejrzałem telewizję i poszedłem się odprężyć. Przypadkowo
zasnąłem.
Kiedy się obudziłem, wszystko było posprzątane. Na stole
stało śniadanie. Okazało się, że Magda z Kacprem to wszystko zrobili. Bardzo im
podziękowałem i od teraz często tak robią.
Autor: Klaudia Gryżwald
Dalszy
ciąg opowiadania pod tytułem ,,Domowe przedstawienie”
-
Tato...- nieśmiało zagadnął Kacper - to może zróbmy tak: kurtyną będzie mama, a
ty widzem. Żebyś mógł odpocząć i żeby ból ci nie dokuczał.
-
Dobrze, ale czy koniecznie dziś?- zapytałem trochę poirytowany.
-
Tak, chciałbym dziś. Bo mam taki plan, żeby zrobić przedstawienie nie tylko dla
was, ale zaprosić też innych.
-
Świetny pomysł!- krzyknęła z kuchni Magda.
-
No dobrze - powiedziałem zrezygnowany.
Usiadłem na łóżku, Magda wczuła się w rolę kurtyny, a Kacper
odgrywał rolę rycerza i księżniczki.
-
Mamo, myślisz, że to fajne przedstawienie?- zapytał niepewnie Kacper.
-
Myślę, że tak. Tylko wiesz co? Księżniczka i rycerz mają taki sam głos...Musimy
coś wymyślić.
Wtedy
dotarło do mnie, że niepotrzebnie się denerwowałem, że wcale aż tak bardzo mnie
plecy nie bolą i pomogę Kacprowi zrobić super przedstawienie. Powiedziałem
żonie, żeby zagrała księżniczkę, Kacper rycerza, a ja jednak zagram kurtynę.
-
Super! Tato, jesteś najlepszy! - krzyczał szczęśliwy Kacper.
Zrobiliśmy jeszcze kilka prób. Było naprawdę fajnie. Na
koniec mój syn zadzwonił do dziadków.
-
Babciu, chciałbym was zaprosić na przedstawienie. Przyjedź z dziadkiem pojutrze
o godzinie 16.00.
Autor: Kamila Jędrzejczak
Otrzymanie
źrebięcia
- Mamo… - zagadnął Kacper.
- Słucham!? - zapytała mama.
- Zabrałabyś mnie do cioci Gosi? Tam do
Eliama i Zefira? - zapytał Kacper.
- Jutro, bo ciocia jest z Harpunem na
Mistrzostwach Świata - odpowiedziała mu mama.
- A jakie to są mistrzostwa? – dopytywał
Kacper.
- To chyba „Beautiful Oxers”, ale pewna
nie jestem - odpowiedziała.
Po tej rozmowie Kacper
pobiegł do komputera, bo umówił się z kolegami na serwerze Minecrafta. Dwie
godziny później Kacper poszedł się myć. Następnego dnia pojechał do cioci Gosi
i wsiadł na Zefira. Wieczorem wrócili ze źrebakiem rasy fiord o imieniu Summer.
Ciekawe, co wyrośnie z tego źrebaka?
Autor:
Patrycja Pośpiech
***
Było mi bardzo smutno że nikt nie zauważył mojej dolegliwości.
Postanowiłem pobyć trochę sam, poszedłem do sypialni i usiadłem na łóżku, aby
odpocząć. Po dłuższej chwili Kacper przyszedł do mnie i spytał, czy coś się
stało. Odpowiedziałem synkowi, że podczas naszej zabawy w teatr, zaczęły mnie
boleć plecy i chcę trochę odpocząć.
- Ok tato, to wyjdę
do innego pokoju.
Gdy Kacper wyszedł, zasnąłem, a kiedy się obudziłem, czekała na mnie miła
niespodzianka. To była duża tacka, a na niej moje ulubione ciasto waniliowe.
Autor: Piotr Klekowiecki
Dalszy
ciąg opowiadania pod tytułem ,,Domowe przedstawienie”
-
Tato...- nieśmiało zagadnął Kacper - to może zróbmy tak: kurtyną będzie mama, a
ty widzem. Żebyś mógł odpocząć i żeby ból ci nie dokuczał.
-
Dobrze, ale czy koniecznie dziś?- zapytałem trochę poirytowany.
-
Tak, chciałbym dziś, bo mam taki plan, żeby zrobić przedstawienie nie tylko dla
was, ale zaprosić też innych.
-
Świetny pomysł!- krzyknęła z kuchni Magda.
-
No dobrze - powiedziałem zrezygnowany.
Usiadłem
na łóżku, Magda wczuła się w rolę kurtyny, a Kacper odgrywał rolę rycerza i
księżniczki.
-
Mamo, myślisz, że to fajne przedstawienie?- zapytał niepewnie Kacper.
-
Myślę, że tak. Tylko wiesz co? Księżniczka i rycerz mają taki sam głos...Musimy
coś wymyślić.
Wtedy dotarło do mnie, że niepotrzebnie się denerwowałem, że
wcale aż tak bardzo mnie plecy nie bolą i pomogę Kacprowi zrobić super
przedstawienie. Powiedziałem żonie, żeby zagrała księżniczkę, Kacper rycerza, a
ja jednak zagram kurtynę.
-
Super! Tato, jesteś najlepszy! - krzyczał szczęśliwy Kacper.
Zrobiliśmy jeszcze kilka prób. Było naprawdę fajnie. Na
koniec mój syn zadzwonił do dziadków.
-
Babciu, chciałbym was zaprosić na przedstawienie. Przyjedź z dziadkiem pojutrze
o godzinie 16.00.
Autor: Kamila
Jędrzejczak
Domowe przedstawienie
Po skończonym przedstawieniu zacząłem rozmyślać, co
by zrobić, żeby Kacper czymś się zainteresował i dał nam chwilę dla siebie.
Postanowiliśmy z żoną kupić małego psa, żeby nauczyć syna obowiązku i odpowiedzialności
Nie mówiąc nic Kacprowi zabraliśmy go do schroniska, aby sam sobie wybrał
przyjaciela. Kacper był bardzo zdziwiony,
ale i zadowolony. Wybrał sobie małego jamniczka i nazwał go Garbusek.
ale i zadowolony. Wybrał sobie małego jamniczka i nazwał go Garbusek.
Pies szybko polubił nas, a w szczególności Kacpra. Byliśmy
z żoną bardzo zadowoleni, bo syn
z Garbuskiem zostali przyjaciółmi.
z Garbuskiem zostali przyjaciółmi.
Autor: Ewelina Tofel
Niesmaczne
pączki
Mama i Kacper poszli na pączki. Tata został w domu. Kiedy wrócili, poczęstowali
go, ale niestety tatę rozbolał brzuch po zjedzeniu niesmacznych jego zdaniem
pączków. Gdy mama zadzwoniła po doktora, usłyszałem ich rozmowę:
-
Dzień dobry! – powiedziała mama.
-
Dzień dobry! – odparł doktor. – Co się stało?
-
Mojego męża rozbolał brzuch – odpowiedziała zatroskana mama.
-
Dobrze, przyjadę jutro – zgodził się doktor.
Następnego dnia doktor zbadał tatę i oznajmił:
-
Nic się nie stało, to tylko skurcz.
-
Całe szczęście – odparła mama. – Ile płacimy za wizytę? – zapytała.
-
Nic – oznajmił doktor.– Do widzenia! – powiedział na pożegnanie.
-
Do widzenia! –odpowiedzieli jednocześnie rodzice.
Za chwilę już nikt nie pamiętał o
chorobie taty.
Autor:
Franek Kalus
Domowe przedstawienie
Dzień później odgrywało się przedstawienie. Tata grał konika garbuska, Kacper
stajennego, a mama widownię. Niestety tata zapomniał roli, krzyczał więc: „Patataj!,
Patataj!!” i biegał to tu, to tam. Widownia biła brawo. Stajenny też się
przydał, kiedy tata, galopując wokół stołu, strącił swym kopytem wazon z
kwiatami. Mama zrobiła smutną minę, a Kacper, zanosząc się ze śmiechu, sprzątał
kwiaty, mówiąc, że to siano. Tata jednak obiecał, że w ramach rekompensaty
odkupi wazon i kwiaty.
Autor: Mikołaj Celejewski
Autor: Mikołaj Celejewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz