poniedziałek, 11 stycznia 2016

Klasowa Wigilia





Domowe przedstawienie - ciąg dalszy na podstawie opowiadania Grzegorza Kasdepke

Oto nasze kolejne literackie prace. Tym razem przygotowaliśmy dalszą część opowiadania Grzegorza Kasdepke "Kacperiada".



Cukiernia i szpital

Kacper i Magda dotarli po pięciu minutach do „Cukierni pod pierożkiem z wiśniami”.
– Mamo, czy kupisz mi lody wiśniowe, karmelowe i orzechowe? - poprosił syn.
– Oczywiście, a ja wezmę szarlotkę.– odpowiedziała mama.
Po kilku minutach przyszedł kelner.
– Co podać? - zapytał.
– Może dla mnie szarlotkę i ekspresso – powiedziała Magda.
– Ja poproszę lody wiśniowe, karmelowe i orzechowe – dodał Kacper.
– Świetny wybór! - zawołał kelner i pobiegł do kuchni.
Tymczasem tata zadzwonił na pogotowie.
– Dzień dobry, mówi Kazimierz Pałka, czy dodzwoniłem się na pogotowie? - wyszeptał tata.
– Tak, gdzie pan jest i co się stało? Ile jest osób poszkodowanych? Jaki jest ich stan? - wypytywał lekarz.
– Jestem na ulicy... Karmelowej, numer domu to... 4, miasto... Bydgoszcz – powiedział Kazik i zemdlał.
– Halo, czy jest tam pan? - zapytał doktor.
Po kilkunastu minutach Kazimierz był już w szpitalu. Po pewnym czasie mama i syn wrócili do domu, jednak nikogo nie zastali. Zadzwonili do Kazika, ale ku ich zaskoczeniu telefon odebrał lekarz.
– Halo, Kazimierz, jesteś tam? - zapytała zaniepokojona Magda.
– Niestety nie, jestem lekarzem w szpitalu, w Bydgoszczy. Pani mąż jest tutaj! - usłyszała w słuchawce.
– Już tam jadę! - wykrzyknęła mama i zakończyła rozmowę.
Po pięciu minutach Magda i Kacper byli już w szpitalu. A potem…
Tata szybko wrócił do zdrowia i wtedy całą trójkę zaprosił na lody do „Cukierni pod pierożkiem
z wiśniami”.
Autor: Basia Gwiazda



Pusta cukiernia

Magda i Kacper doszli do cukierni i otworzyli drzwi. Wtedy zobaczyli wielką pustkę. Strasznie się zasmucili. Nie było ani jednego pączka. Mama powiedziała do synka, że mogą pójść na pizzę.
Nagle Kacper się rozpromienił.
- Pizza to jest to !- wykrzyknął.
Potem mama i Kacper poszli do pizzerii i zamówili jedzenie. Czekali ledwie 13 minut i je dostali. Wszystko było pyszne. Uśmiechnięci od ucha do ucha wyszli z restauracji i
poszli do domu.
Po chwili byli już na miejscu. Tatę nadal trzymał skurcz. Aż zwijał się z bólu. Podobno brał już leki, ale nie pomogły. Magda zaproponowała, żeby pojechali do lekarza. Tata nie był zachwycony.
- Może innym razem - powiedział.
Ale mama bała się, że stało mu się coś złego, bo taki długi skurcz to bardzo dziwne. Kacper stwierdził, że Magda ma rację.
- Jedziemy i już - zakomenderowała mama, ale kiedy się odwróciła, zobaczyła, że tata śpi.
I tak skończyła się historia o śmiesznej rodzince. :)


Autor: Helena Panfil



Domowe przedstawienie

Tymczasem Magda z Kacprem zasiedli w pokoju i zaczęli zajadać pączki. Trochę pociekła mi ślinka, ale pomyślałem, że poczekam aż zjedzą wszystkie pączki i wtedy zacznie się zabawa.
Do roli konika garbuska nie musiałem wcale ćwiczyć, gdyż jeszcze trzymał mnie skurcz, a moje plecy wciąż były wygięte. Moja widownia miała bardzo duży apetyt, gdyż 10 pączków w mig zniknęło z talerza. Po chwili Magda i Kacper położyli się na tapczanie ciężko sapiąc z przejedzenia. Poprosiłem Magdę, żeby teraz to ona była kurtyną, a Kacper jeźdźcem. Zgodzili się bez wahania, nie wiedząc, co ich czeka. Ja, będąc konikiem, biegałem na czworaka wokół dywanu, wysoko podrzucając jeźdźca Kacpra na swoim grzbiecie. Co chwila krzyczałem: „Kurtyna w górę, kurtyna w dół!”.  Magda z Kacprem nie wytrzymali do końca przedstawienia, bo ilość zjedzonych pączków nie wyszła im na zdrowie i po chwili upadli na dywan jak śledzie. Tym razem to ja kazałem zwrócić pieniądze za przedstawienie i  postanowiłem kupić za nie bilety do ZOO.
Muszę przyznać, że masaż, jaki zrobił mi Kacper galopując na moim grzbiecie, świetnie złagodził mój skurcz pleców. Magda z Kacprem uznali, że po takiej uczcie chętnie wybiorą się ze mną na długi spacer do ZOO. Przy okazji postanowili wprowadzić zakaz jedzenia podczas przedstawienia teatralnego.


Autor: Rafał Ryfa 



Domowe przedstawienie

Kiedy Kacper z mamą kanczyli jeść pączki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć, tam stała ciocia Ania za swoimi dziećmi: Antkiem i Martynką.
- Dzień dobry! - powiedziała ciocia.
- Witaj ciociu! Cieszę się bardzo, że przyszliście - krzyknął Kacper.
- Widzę, że tu jakiś teatr był, a co to była za bajka? - dopytywała ciocia.
- Spektakl się nie udał z przyczyn technicznych. A może teraz wspólnie zagramy jakąś bajkę? - rzekł chłopiec.
- Dobrze - odpowiedział Antek.
- Ja chcę być księżniczką! - krzyknęła Martynka.
- To może będzie bajka pt. „Księżniczka na ziarnku grochu”? - zaproponowała mama.
            Dzieci się zgodziły z wielką radości. Od razu pobiegły szukać sobie strojów. Martynka została księżniczką, Kacperek - księciem, Antek - rumakiem, rodzice królem i królową, a ciocia jednoosobową publicznością. Tym razem kurtyny nie było. Przygotowania trwały dość długo i głośno. Kiedy nadszedł czas występu zapanowała cisza i pełne skupienie, dzieci wczuły się w rolę aktorów. Z wielką powagą zagrały swoje postacie. Ciocia, podobnie jak mama, była bardzo dobrym widzem, co chwilę biła brawo i coś krzyczała, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Kacper był zachwycony rolą księcia, momentami zapominał, co ma robić i mówić a wtedy tata mu podpowiadał. Po skończeniu spektaklu zrobiło się dość późno i tak naprawdę ciocia Ania zapomniała po co przyszła. Martynka i Antek jeszcze chcieli zagrać kolejną bajkę,
ale niestety musieli wracać do domu.
- Może następnym razem? - zaproponowała ciocia.
- Ale kiedy to będzie? - pytał Martynka z Antkiem.
- Może w sobotę zagramy drugi spektakl, tylko musimy się zastanowić, jaka to będzie bajkę i przygotować odpowiednie stroje - wspólnie odpowiedzieli rodzice Kacpra.
Dzieci bez zastanowienia się zgodziły i od razy zaczęły myśleć o następnym spektaklu. Tak rodzinne spotkanie dobiegło końca. Ciocia Ania z Antkiem i Martynką wrócili do domu, a Kacperek z tatą zabrali się od razu do porządków. Myślę, że rodzina długo będzie wspominać udany występ.
Autor: Wiktoria Hańczyc



***
- Stop ! Chwila odpoczynku ! - powiedział tata.
Kacper zaproponował, żeby cała rodzina poszła na pączki. Tata nie zgodził się, ponieważ bardzo cierpiał z powodu skurczu. Oznajmił, iż woli odpocząć w domu na kanapie.
Syn nie dawał za wygraną i bardzo prosił tatę o wspólny spacer. Ojciec z trudem ubrał się i powiedział :
- Chodźcie, jestem gotowy !
Uradowany Kacper popędził do kawiarni z pączkami. Zamówił dla wszystkich z nadzieniem owocowym. Jak cała rodzinka dołączyła do Kacpra, tata zamówił sobie dodatkowo 2 pączki z nadzieniem czekoladowym. Po zjedzeniu wszystkich słodyczy ojciec wygiął się w prawo i w lewo, i powiedział:
- Już nie mam skurczu ! Czuję się świetnie !
Rodzinka szybko wróciła do domu i kontynuowała przedstawienie. Gdy spektakl się skończył, widownia biła mocno brawa, a tata miał uśmiech od ucha do ucha.
Od tej pory, jak ktoś źle się poczuł, to cała trójka chodziła na pączki z nadzieniem czekoladowym.
Autor: Julia Szatkowska


***
Podczas gdy przygotowywałem się do roli konika Garbuska, Kacper spróbował waniliowego pączka. Po chwili krzyknął:
- Ale pycha ! Chodźcie spróbować ! Co za smak !
Najpierw spróbowała ich mama, a potem tata. Tata po zjedzeniu pączka położył się i nagle odeszły mu wszystkie bóle. Mama zdziwiła się, że tak szybko wyzdrowiał. Kacper wyznaczył ponownie role, tym razem był łagodniejszy dla swojego taty. Mama była księżniczką, tata księciem, a syn smokiem. Rodzinka przygotowała kurtynę z zasłony, którą obsługiwał ich piesek Czaps .
Teraz wszyscy byli zadowoleni ze swoich ról. Pod koniec przedstawienia Czaps zerwał kurtynę, która nakryła mamę, tatę i Kacpra. Wszyscy śmiali się do łez. Po południu poszli szczęśliwi na wspólny spacer.

Autor: Oliwia Szatkowska



Domowe przedstawienie

Moja żona widziała, że jestem zmęczony.
Magda powiedziała mi, że pójdzie z Kacprem na plac zabaw, a ja w tym czasie odpocznę. Czułem się zrelaksowany. Wziąłem prysznic, przeczytałem gazetę, obejrzałem telewizję i poszedłem się odprężyć. Przypadkowo zasnąłem.
Kiedy się obudziłem, wszystko było posprzątane. Na stole stało śniadanie. Okazało się, że Magda z Kacprem to wszystko zrobili. Bardzo im podziękowałem i od teraz często tak robią.

Autor: Klaudia Gryżwald




Dalszy ciąg opowiadania pod tytułem ,,Domowe przedstawienie”

- Tato...- nieśmiało zagadnął Kacper - to może zróbmy tak: kurtyną będzie mama, a ty widzem. Żebyś mógł odpocząć i żeby ból ci nie dokuczał.
- Dobrze, ale czy koniecznie dziś?- zapytałem trochę poirytowany.
- Tak, chciałbym dziś. Bo mam taki plan, żeby zrobić przedstawienie nie tylko dla was, ale zaprosić też innych.
- Świetny pomysł!- krzyknęła z kuchni Magda.
- No dobrze - powiedziałem zrezygnowany.
Usiadłem na łóżku, Magda wczuła się w rolę kurtyny, a Kacper odgrywał rolę rycerza i księżniczki.
- Mamo, myślisz, że to fajne przedstawienie?- zapytał niepewnie Kacper.
- Myślę, że tak. Tylko wiesz co? Księżniczka i rycerz mają taki sam głos...Musimy coś wymyślić.
Wtedy dotarło do mnie, że niepotrzebnie się denerwowałem, że wcale aż tak bardzo mnie plecy nie bolą i pomogę Kacprowi zrobić super przedstawienie. Powiedziałem żonie, żeby zagrała księżniczkę, Kacper rycerza, a ja jednak zagram kurtynę.
- Super! Tato, jesteś najlepszy! - krzyczał szczęśliwy Kacper.
Zrobiliśmy jeszcze kilka prób. Było naprawdę fajnie. Na koniec mój syn zadzwonił do dziadków.
- Babciu, chciałbym was zaprosić na przedstawienie. Przyjedź z dziadkiem pojutrze o godzinie 16.00.

Autor: Kamila Jędrzejczak





Otrzymanie źrebięcia

- Mamo… - zagadnął Kacper.
- Słucham!? - zapytała mama.
- Zabrałabyś mnie do cioci Gosi? Tam do Eliama i Zefira? - zapytał Kacper.
- Jutro, bo ciocia jest z Harpunem na Mistrzostwach Świata - odpowiedziała mu mama.
- A jakie to są mistrzostwa? – dopytywał Kacper.
- To chyba „Beautiful Oxers”, ale pewna nie jestem - odpowiedziała.
Po tej rozmowie Kacper pobiegł do komputera, bo umówił się z kolegami na serwerze Minecrafta. Dwie godziny później Kacper poszedł się myć. Następnego dnia pojechał do cioci Gosi i wsiadł na Zefira. Wieczorem wrócili ze źrebakiem rasy fiord o imieniu Summer. 
Ciekawe, co wyrośnie z tego źrebaka?
Autor: Patrycja Pośpiech



***

Było mi bardzo smutno że nikt nie zauważył mojej dolegliwości. Postanowiłem pobyć trochę sam, poszedłem do sypialni i usiadłem na łóżku, aby odpocząć. Po dłuższej chwili Kacper przyszedł do mnie i spytał, czy coś się stało. Odpowiedziałem synkowi, że podczas naszej zabawy w teatr, zaczęły mnie boleć plecy i chcę trochę odpocząć.
- Ok tato, to wyjdę do innego pokoju.
Gdy Kacper wyszedł, zasnąłem, a kiedy się obudziłem, czekała na mnie miła niespodzianka. To była duża tacka, a na niej moje ulubione ciasto waniliowe.

Autor: Piotr Klekowiecki


Dalszy ciąg opowiadania pod tytułem ,,Domowe przedstawienie”

- Tato...- nieśmiało zagadnął Kacper - to może zróbmy tak: kurtyną będzie mama, a ty widzem. Żebyś mógł odpocząć i żeby ból ci nie dokuczał.
- Dobrze, ale czy koniecznie dziś?- zapytałem trochę poirytowany.
- Tak, chciałbym dziś, bo mam taki plan, żeby zrobić przedstawienie nie tylko dla was, ale zaprosić też innych.
- Świetny pomysł!- krzyknęła z kuchni Magda.
- No dobrze - powiedziałem zrezygnowany.
Usiadłem na łóżku, Magda wczuła się w rolę kurtyny, a Kacper odgrywał rolę rycerza i księżniczki.
- Mamo, myślisz, że to fajne przedstawienie?- zapytał niepewnie Kacper.
- Myślę, że tak. Tylko wiesz co? Księżniczka i rycerz mają taki sam głos...Musimy coś wymyślić.
Wtedy dotarło do mnie, że niepotrzebnie się denerwowałem, że wcale aż tak bardzo mnie plecy nie bolą i pomogę Kacprowi zrobić super przedstawienie. Powiedziałem żonie, żeby zagrała księżniczkę, Kacper rycerza, a ja jednak zagram kurtynę.
- Super! Tato, jesteś najlepszy! - krzyczał szczęśliwy Kacper.
Zrobiliśmy jeszcze kilka prób. Było naprawdę fajnie. Na koniec mój syn zadzwonił do dziadków.
- Babciu, chciałbym was zaprosić na przedstawienie. Przyjedź z dziadkiem pojutrze o godzinie 16.00.


Autor: Kamila Jędrzejczak




Domowe przedstawienie

Po skończonym przedstawieniu zacząłem rozmyślać, co by zrobić, żeby Kacper czymś się zainteresował i dał nam chwilę dla siebie. Postanowiliśmy z żoną kupić małego psa, żeby nauczyć syna obowiązku i odpowiedzialności Nie mówiąc nic Kacprowi zabraliśmy go do schroniska, aby sam sobie wybrał przyjaciela. Kacper był bardzo zdziwiony,
ale i zadowolony. Wybrał sobie małego jamniczka i nazwał go Garbusek.
Pies szybko polubił nas, a w szczególności Kacpra. Byliśmy z żoną bardzo zadowoleni, bo syn
z Garbuskiem zostali przyjaciółmi.
Autor: Ewelina Tofel




Niesmaczne pączki

 
            Mama i Kacper poszli na pączki. Tata został w domu. Kiedy wrócili, poczęstowali go, ale niestety tatę rozbolał brzuch po zjedzeniu niesmacznych jego zdaniem pączków. Gdy mama zadzwoniła po doktora, usłyszałem ich rozmowę:
- Dzień dobry! – powiedziała mama.
- Dzień dobry! – odparł doktor. – Co się stało?
- Mojego męża rozbolał brzuch – odpowiedziała zatroskana mama.
- Dobrze, przyjadę jutro – zgodził się doktor.
            Następnego dnia doktor zbadał tatę i oznajmił:
- Nic się nie stało, to tylko skurcz.
- Całe szczęście – odparła mama. – Ile płacimy za wizytę? – zapytała.
- Nic – oznajmił doktor.– Do widzenia! – powiedział na pożegnanie.
- Do widzenia! –odpowiedzieli jednocześnie rodzice.
           Za chwilę już nikt nie pamiętał o chorobie taty.
 
 
Autor: Franek Kalus





Domowe przedstawienie

Dzień później odgrywało się przedstawienie. Tata grał konika garbuska, Kacper stajennego, a mama widownię. Niestety tata zapomniał roli, krzyczał więc: „Patataj!, Patataj!!” i biegał to tu, to tam. Widownia biła brawo. Stajenny też się przydał, kiedy tata, galopując wokół stołu, strącił swym kopytem wazon z kwiatami. Mama zrobiła smutną minę, a Kacper, zanosząc się ze śmiechu, sprzątał kwiaty, mówiąc, że to siano. Tata jednak obiecał, że w ramach rekompensaty odkupi wazon i kwiaty.

Autor: Mikołaj Celejewski