czwartek, 22 grudnia 2016

Swiąteczne przygotowania


21 grudnia wspólnie piekliśmy i dekorowaliśmy pierniczki. Poczuliśmy nastrój zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia :)










































poniedziałek, 28 listopada 2016

Wyobraźnia nade wszystko!

„Magiczny klucz”
Był grudniowy poranek. Za oknem delikatnie prószył śnieg. Siedziałam jeszcze w łóżku, gdy do pokoju weszła ciocia Krysia. Spojrzała na mnie z uśmiechem
i wyciągnęła z kieszeni, stary i lekko wygięty klucz. Ciocia powiedziała, że ten klucz otwiera tylko jedne drzwi na tym świecie. Te tajemnicze drzwi znajdują się w naszym ogrodzie. Dodała jeszcze, że od dziś ja będę strażniczką tego klucza i aby nikomu o nim nie wspominać. Po czym odwróciła się i wyszła z pokoju.
            Zdziwiłam się nieco, gdyż w naszym ogrodzie nie ma żadnych drzwi. Zostałam sama z myślami, o drzwiach i kluczu, w moim pokoju. Zebrałam się i poszłam sprawdzić, jakie tajemnice ma nasz ogród. Jak przechodziłam obok starej wierzby, klucz zaczął migotać niebieskim światłem. Przeszłam kilka kroków dalej, klucz przygasł. Cofnęłam się i przedarłam się przez krzaki na końcu ogrodu. Klucz rozbłysnął na błękitno. Przyznam, że nigdy nie byłam w tej części ogrodu, nawet nie wiedziałem, że może tu coś być. Podeszłam do wierzby, klucz świecił lżej. Zmieniając swoje położenie, zobaczyłam, w którym miejscu klucz świeci najjaśniej.
Blask klucza oświetlił mór, przy którym się zatrzymałam i zobaczyłam namalowane na nim drzwi. Chciałam je otworzyć, lecz nie znalazłam dziurki do mojego klucza. Na drzwiach był napis w dziwnym języku. Widziałam w naszej bibliotece książkę z podobnym pismem. Telefonem zrobiłam zdjęcie tego napisu…


Udałam się do biblioteki, aby odnaleźć tą książkę. Po paru godzinach odszyfrowałem ten napis, który brzmiał tak:, „Jeśli dziurkę od klucza znaleźć chcesz, to światło Gwiazdy Betlejemskiej musisz mieć.”
Miałam szczęście, ponieważ jutro będzie wigilia. Nie mogłam się doczekać jutrzejszego wieczoru. Prawie całą noc nie spałam.
            Nareszcie, już jest dziś, wigilia. Pomagałam mamie przygotować potrawy, ubrać choinkę i przystroić stół na wieczorną wieczerzę. Z niecierpliwością wypatrywałam pierwszej gwiazdy na niebie, Gwiazdy Betlejemskiej. W końcu ją zobaczyłam, ukradkiem udałam się do ogrodu. Dotarłam na miejsce, ale ciągle nic nie widziałam.
Wow!, Jest! Ujrzałam dziurkę od klucza. Z drżeniem rąk włożyłam klucz, idealnie pasował. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.  Zobaczyłam śnieg, ale było go więcej niż u nas w ogrodzie. Wszędzie było biało. Z daleka widziałam jakieś światło. Pobiegłam tam i zobaczyłam ciocię i siebie?!?! Składałyśmy sobie życzenia, zdaje się, że nie zauważyły mojej obecności. Miałam w rękach wielki prezent. Wtedy zrozumiałam, co mam zrobić, wróciłam szybko do domu…
Ciocia była w tym samym miejscu, kiedy wychodziłam z domu. Czas jak by się zatrzymał. Ciocia z mamą siedziały w fotelach przy kominku. Natomiast pod choinką leżał ten sam prezent, który widziałam za tajemniczymi drzwiami.

 Maja Polańska



***

JESTEM NIEWIDZIALNA, CO SIĘ DZIEJE

Pewnego chłodnego poranka wstałam z łóżka i uczesałam się. Stwierdziłam, że chcę zobaczyć, jak wyglądam, więc podeszłam do lustra. Jednak nie znalazłam w nim swojego odbicia. Pomyślałam, że może lustro jest na mnie obrażone i dlatego nie chce mnie pokazać. Zjadłam śniadanie, przykładnie umyłam zęby i poszłam do szkoły. W szatni spotkałam Basię.
- Cześć – przywitałam się.
Basia odwróciła głowę w moim kierunku, ale potraktowała mnie jak powietrze i wyszła bez słowa .
„Kolejna obrażalska” pomyślałam i rzuciłam się pędem do klasy, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Wpadło na mnie dwóch chłopców i potem bolało mnie lewe kolano.
Pani zaczęła odczytywać listę obecności. Gdy doszła do mojego nazwiska, rozejrzała się po klasie. „Nie ma Helenki” powiedziała i zaznaczyła mi nieobecność. Pomyślałam, że skoro nikt mnie nie widzi, to wyjdę ze szkoły. Tak też zrobiłam. Od razu poczułam się głodna. Na szczęście w cukierni dostrzegłam mrożony jogurt (pycha!), sama nałożyłam sobie porcję i położyłam pieniądze na ladzie. Gdy sprzedawczyni to zobaczyła, rzuciła się z krzykiem do ucieczki.
Następnie udałam się do słynnego Hangaru, czyli Parku Trampolin. Skakałam na wszystkich możliwych trampolinach. Po tej zabawie byłam zmęczona i postanowiłam odpocząć w kinie. Po drodze zajrzałam do sklepu, bo chciałam kupić sok. Nagle zauważyłam, że ekspedientka oszukuje starszą panią. „Pożałujesz” krzyknęłam jej do ucha. Przestraszyła się i od razu „zrobiła się uczciwa”.
Kiedy dotarłam do kina, seans właśnie się rozpoczął. Był bardzo ciekawy i śmieszny. Inni też się śmiali, ale przede wszystkim z tego, że z pustego fotela dochodzi „rechot”.
Po filmie postanowiłam wrócić do domu i do rodziny. „Dzień był pełen przygód” pomyślałam i usiadłam na kanapie, ale na nieszczęście właśnie po mnie zrobił to samo mój tata.

Helenka Panfil

 ***

Znalazłam klucz do magicznych drzwi. Trafiłam do Krainy Koni …

Dzień był pochmurny i deszczowy. Za chwilę miałam wyjść z Tikim
na ujeżdżalnię. Musiałam jednak odnieść kantar Verin, który zostawiła w stajni Eliza. Poszłam więc do siodlarni i zobaczyłam klucz, a obok niego karteczkę.
Na karteczce było napisane „Patricjo, włóż ten klucz w zamek drzwi po lewej stronie siodlarni.”
Zrobiłam wszystko zgodnie z poleceniami autora karteczki. Kiedy przekręciłam klucz w zamku, drzwi magicznie się otworzyły. Za nimi ujrzałam jednorożca. On ukłonił mi się i zarżał radośnie. Potem jego róg zaiskrzył, a mnie przeszło dziwne mrowienie. Odwróciłam się i usłyszałam głos:
- Patricjo będziesz rozumiała wszystkie konie na świecie. Zaklęcie, które rzuciłem, zadziałało pomyślnie. Jestem Heros - strażnik Krainy Koni. Wejdź, poznaj inne miłośniczki koni, które trafiły tu w ubiegłym roku – powiedział głos. Heros zaprowadził mnie do stajni, gdzie były trzy dziewczyny.
- Patrz Patricjo, to jest Ewelin – powiedział Heros – A tamte dwie, to Miszel
i Riszel. Zaraz pokażę ci twojego przyjaciela. Nazywa się Tikej – dodał
Doszliśmy do stajni, kiedy Miszel, Riszel i Ewelin ćwiczyły. Heros w tym czasie pokazał mi Tikeja. Był to kary ogier rasy fryzyjskiej, o ognistym temperamencie.
- Patricjo, musisz wiedzieć o Krainie Koni coś jeszcze. Trafiają tu niechciane konie. Niektóre ledwo trzymały się przy życiu. Tikej potrzebuje miłej, lecz stanowczej amazonki, którą z pewnością jesteś ty. O! Dziewczyny zsiadają z koni. Wiedzą o tym, że przybyłaś, toteż zostawiam cię z nimi. Do zobaczenia Patricjo – powiedział Heros i poszedł ku bramie Krainy Koni.
- Cześć, ty jesteś Patricja, prawda? Jestem Riszel. Miło mi cię poznać. – powiedziała niska, piegowata dziewczynka o bardzo jasnej skórze i kruczo czarnych włosach. – Jakiego masz konia i jaką moc? Ja dla przykładu mam Comancha, a moją mocą jest zmiana w konia – dodała.
- Cześć Riszel! Tak, to ja, Patricja. Mój koń to Tikej, a moc, to rozumienie końskiej mowy – powiedziałam.
- To moja siostra Miszel. Jej koń to Izis, a jej moc, to umiejętność zaklinania koni. Ta po lewej, to Ewelin. Jej koniem jest Klarowna, natomiast jej mocą jest teleportacja. Chciałabym zobaczyć, jak jeździsz. Chcesz dosiąść Tikeja? – powiedziała Riszel.
- Dobrze Riszel. Zróbmy to! – odpowiedziałam. Poszłam po sprzęt,
by wyczyścić konia. Gdy weszłam do boksu, usłyszałam czyjś głos:
- To ty jesteś Patricja?
- Tak to ja, a kto pyta?
- To ja, Tikej. Jejciu nie wierzę, że to ty jesteś moją właścicielką. Heros mówił mi, że będziesz mnie rozumiała.
Po miłej pogawędce wróciłam do stajni, do Tikiego. Dziwne jest to, że nie straciłam ani kawałka swojej dzisiejszej jazdy.

Patrycja Pośpiech

  

                                                                                                                                                                                                                                                        

***
 Magiczny klucz        
                                    
Przyszłam ze szkoły do domu. Zauważyłam, że na moim łóżku leży klucz. Wzięłam go, i okazało się, że jest na nim wyryte zdanie: „Ten klucz otwiera ukryte drzwi”. Zaciekawiło mnie to. Patrzyłam i sprawdziłam wszystko, ale przez dwa dni nie mogłam odnaleźć właściwych drzwi.
Następnego dnia szłam przez mój pokój i wyszło na jaw, że mam dziurę
w kieszeni spodni, w której był klucz, w związku z czym wypadł mi z niej. Klucz jakby wpadł w podłogę, a z niej wysunęły się duże niebieskie drzwi, a w mojej ręce znów pojawił się klucz. W drzwiach zauważyłam moją przyszłość -  jeżeli wejdę do środka, one same znikną, klucz też, ja o wszystkim zapomnę i będę bardzo bogata. W tym, co tam zobaczyłam, nie było moich przyjaciół i rodziny. Byłam bogata i sama.  Po tym, co zobaczyłam, wyrzuciłam klucz, a drzwi zniknęły. Wolałam zostać tu, z rodziną i przyjaciółmi, niż żyć samotnie.

Wiktoria Plewa



***
Pewnego razu, na strychu, znalazłam tajemnicze drzwi, które były zamknięte na klucz. Zapytałam mamę o te drzwi, ale ona nie wiedziała, jak można je otworzyć. Szukałam więc klucza po całym domu oraz na dworze. Klucza nie znalazłam.     
Następnego dnia wybrałam się z mamą na spacer do lasu. Za niewielką polaną usłyszałam szum strumyka. Podeszłam bliżej. Obok dużego kamienia leżało zielone pudełko. Na wierzchu był napis ,,Klucz do zaczarowanej krainy’’. Pobiegłam do domu i szybko otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Znajdował się tam piękny świat, który był cały z białej i czarnej czekolady. A któż to się do mnie zbliża? To Mikołaj z czekolady, z duży workiem czekoladowych łakoci dla dzieci.

Kamila Jędrzejczak

***

Znalazłem tajemniczy klucz z etykietką drzwi w skale. Akurat była tylko jedna skała w okolicy. Udałem się tam, lecz chciałem zjeść coś słodkiego, więc kupiłem ciasteczko z wróżbą.
Tam było napisane, że dziurkę od klucza widać tylko w nocy. Była 23:59, więc otworzyłem skałę i ujrzałem ducha.
- Dlaczego tu siedzisz? – zapytałem.
- Uwięzili mnie tu za moje grzechy i miałem tu siedzieć dopóki mnie nikt nie wypuści.
Dzięki temu, że znalazłem ten klucz mogłem go uwolnić i tak zrobiłem. On mi za to bardzo dziękował, ponieważ siedział tu 5000000000000000000 lat. I obiecał, że jak będę potrzebował pomocy, wystarczy, żebym gwizdnął.


Wiktor Stańczak


poniedziałek, 24 października 2016

Z pamiętnika Demeter

4.10.2016r.
wtorek

Drogi Pamiętniku!

Dzisiaj moja ukochana córka Kora zniknęła. Wszędzie jej szukałam, płakałam, byłam taka nieszczęśliwa, szlochałam i szukałam, ale nie znalazłam. Potem spotkałam boginię ciemności, Hekate, a ona powiedziała mi, że mam pójść do boga słońca, Heliosa, więc poszłam. Helios opowiedział mi całą historię porwania mej córki Kory, od siedzenia na łące do jej zniknięcia. Rozzłościłam się okropnie, gdy skończył tę przerażającą historię. Rzuciłam klątwę na ziemię, żeby nie rodziła plonów i nie złociła się urodzajem. Niech będzie ona samotna i pusta jak ja.


5.10.2016r.
środa

Dzisiaj opuściłam Olimp i odeszłam z dala od świata, w samotności i tęsknocie. Przysyłał
do mnie Dzeus swego posłańca Hermesa i prosił mnie, żebym wróciła do swej boskiej siedziby i nie trapiła ziemi głodem. Nawet nie drgnęłam. Siedziałam w swej ulubionej kryjówce
w Eleusis na ziemi attyckiej, nagle stanął przede mną Hermes o stopach skrzydlatych. Nadzieja we mnie wstąpiła i dałam się zawieźć w olimpijskie progi. Bez słowa weszłam na salę tronową Dzeusa, gdzie byli już wszyscy bogowie, ale nie mogłam znaleźć Kory. Dzeus powiedział,
że trzecią część roku Kora będzie spędzała z Hadesem, a dwie pierwsze ze mną. Nagle mjawiła się piękna ma córka, zaczęłyśmy się cieszyć tak bardzo, a reszta bogów patrzyła i też się cieszyła z naszego szczęścia.


Autor: Helenka Panfil

niedziela, 2 października 2016

Klasowy wieczór filmowy - wrzesień 2016

30 września po raz kolejny zorganizowaliśmy klasowy wieczór filmowy. Połączyliśmy go z obchodami Dnia Chłopca. Jak widać, humory wszystkim dopisywały :)